Po kolędzie czy po kopertę?

Jak wiemy trwaja zniwa. Choc nie wszedzie. W kilku parafiach zakazano ksiezom przyjmowac kopert od wiernych, nie pamietam dokladnie gdzie ale jesli to sie rozszerzy na reszte kraju, kto wie czy za kilka lat ta dluga tradycja wizyt duszpasterskich nie upadnie. Jak myslicie? Jaka jest srednia kwota? Wiecie, a moze czekacie az ksiadz odczyta statystyki z ambony ile dana ulica srednio sie zrzucila ( dobrze i tak mamy w zwoleniu ze nie kazdego z osobna). Nie mam nic przeciwko wizytom ale taka licytacja kto da ile i kto da wiecej mnie troche mierzi. Aby zwiekszyc ilosc zniw w roku sprowadza sie obraz ktory kazdy ma przyjac i dopisac kwote (na konserwacje) do listy z nazwiskami, i jak tu nie dac Wink

pozdrawiam i liicze na cenne uwagi, oraz kwote jaka trzeba dac aby wyjsc z tego z twarza.

[link widoczny dla zalogowanych]

Co do kwoty się nie wypowiadam, ja nie daję tylko rodzice, z resztą nie moja sprawa;]

Jeśli chodzi o "kolędę" - już dawno przestała być tradycją. Dziś Kościół to taka sama instytucja jak każda inna, krótko mówiąc - część gospodarki. Księża biorą "co łaska" za wszystko, za co się da. Skoro są ustalane konkretne kwoty za pewne "sakramenty", to wg mnie Kościół nie jest już Kościołem. Dlatego rzadko go odwiedzam, a w mojej parafii to już praktycznie nie bywam w ogóle.

Odczytywanie ulic albo nazwisk z ambony - na jedno wychodzi. Jeśli jest ulica na której mieszka jedna bardzo bogata rodzina i ksiądz mówi, że "pewna rodzina z ulicy xxx przekazała kwotę 1000 zł" no to prawdopodobieństwo, że to właśnie ta bogata rodzina jest bardzo duże...

Nie ma się co oszukiwać - skoro już np. sakrament bierzmowania zostanie udzielony tylko za wpłatą pewnej określonej kwoty to co to jest? Kościół? Żal. Dobrze, że mnie nie będzie jak ten klecha będzie chodził po kolędzie...

a ja to już jestem po kolędzie. 2 stycznia ksiądz nawiedził "mój" dom, ale nie uczestniczyłem w tym rytuale.

najbardziej co mnie zdziwiło podczas wizyty to reklama księdza - w tym roku będę obchodził 18 urodziny, a więc "już można mszę zamawiać".

A ja daję tyle ile ja chcę, tyle ile uważam za stosowne! W nosie mam ile daje sąsiad, mniej czy więcej. Nikt nikogo nie zmusza do bycia katolikiem, do przyjmowania księdza po " kopercie " jak w tytule. No, chyba że obawiacie się tego co powiedzą wasi sąsiedzi, znajomi. Confused

[link widoczny dla zalogowanych]

"Bóg urojony"? Ergo. Bóg nie istnieje.

P.S. Czytałem dawno temu.

zajoncu napisał:

[link widoczny dla zalogowanych]

Aleś poszedł po bandzie!!!! Ho, ho! Są świeższe do poczytania. Np. Słownik Ortograficzny.

moim zdaniem i tak poczekamy 20 no moze 40 lat i zamiast podobno ponad 90% katolikow w spoleczenstwie bedzie ponizej 20%. Choc to moze sie nie sprawdzic w 2 przypadkach:
1. Ludzie jednak beda wierzyc
2. I co z tego, ze wierzy mniej niz 90 a i tak wszyscy mowia, ze tak wierza (obecna sytuacja).

Odnosze takie wrazenie obserwujac swoje otoczenie.

Kościół Katolicki działa w świecie materialnym tu i teraz. Tak juz jest, że do takiej działalności konieczne są środki materialne (pieniądze). To bardzo dobrze, że KK dba o sprawy materialne. Komu sie KK nie podoba i jest mu obojętny niech nie daje pieniędzy. Każdy ma wolna wolę. Wsparcie KK konkretnymi pieniędzmi jest lepszym wyznaniem wiary niż klepanie Składu Apostolskiego.

logik napisał:

Wsparcie KK konkretnymi pieniędzmi jest lepszym wyznaniem wiary niż klepanie Składu Apostolskiego.

Ja ani nie daję pieniędzy, ani nie klepię Składu Apostolskiego. Jest jeszcze modlitwa (czyt. rozmowa z Bogiem), która nie jest nudnym klepaniem regułek. Acha, no i ja nie mam zamiaru wpierać Kościoła (weź pod uwagę jakimi samochodami jeżdżą księża) tylko wierzyć.

kto nie chce to nie wpuszcza i ma swiety spokoj ....a mnie wkurza ich zachowanie.... kiedys wchodzili tylko do tych domow gdzie ich zaprosili... a teraz podchodzi do drzwi i wali w nie pieścia ....jakby moim obowiazkiem bylo go wpuscic ...

zajoncu napisał:

[link widoczny dla zalogowanych]

łoł, sam nie wierzę, że tak napisałem Very Happy

ale rzeczywiście - autor postu się zgadza.

Cytat:

weź pod uwagę jakimi samochodami jeżdżą księża

a ksiądz Mateusz?

zajoncu napisał:

a ksiądz Mateusz?

Nie znam, nie z tej parafii jestem;] Nie mówię, że wszyscy:] Tak jak nie każdy bogaty człowiek jeździ drogim samochodem (stryj mojego ojca ma 2 zakłady krawieckie a jeździ Polonezem bo mówi, że to super samochód Very Happy

), tak nie każdy kto ma własny biznes jest bogaty:] Mówię ogólnie, w takich przypadkach nie liczy się jednostki tylko ogół.

propo modlitwy zacytuje pewnien serial: "Jesli mowisz do Boga jestes religijny ale jesli Bog mowi do ciebie to jestes psychiczny". Stad wniosek, ze modlitwa jest typowo jednostronna rozmowa (druga strona tylko slucha). Bo gdy ktos twierdzi, ze Bog do niego mowil (np. slyszal glosy) to ludzie maja zwyczaj dzwonic po panow z kaftanami.

Wracajac do tematu: zgadzam sie, ze nawet kosciol Kat. potrzebuje kasy by owieczki prowadzic. Ale jesli ksiezy stac aby jezdzic drogimi samochodami (i wymieniac je regularnie) a czasem takze slysze, ze podobno utrzymanie kosciola to spory wydatek i proboszcza na to nie stac lub ledwo laczy koniec z koncem to mnie trafia szlak. Moze zamiast pozwalac zarabiac ksiezom ktorzy musza szpanowac swoim bogactwem to nie lepiej przeznaczyc te kase na parafie?

I to co powiem teraz moze zaboli czesc: uwazam, ze osoby duchowne powinny placic normalny podatek dochodowy a nie jakis ryczalt symboliczny. Symbolicznie to o. Rydzyk chcial kupic calkiem sporo ziemi za symboliczny 1 zl na swoja prywatna uczelnie.

A ode mnie ksiądz nie chciał wziąć koperty, po prostu nie wziął i tyle.

Mówicie kościół, pieniądze, modlitwa... dla mnie w kwestii chrześcijaństwa najważniejszy jest pewien wspólnie przyjęty system wartości który zebrany jest w przykazaniach, to jest najważniejsze w byciu katolikiem, ważniejsze od modlitwy, chodzenia do kościoła a nawet samej ... wiary w Boga.