szkoła óczy i wyhowóje

bo nikt mu nie moze naskoczyc koles moze zroic jak inny profesor, aby cala grupa mogla przystapic do egzaminy podczas sesji on musial tylko im wpisac podpis w indexie ale on ciagle nie mial czasu ciagle ich unikal az sie sesja skonczyla a oni poprostu ja oblali przez niego

jeśli juz jestemśmy przy temacie studiów to mój brat (cioteczny bo niestety nie mam starszego rodzonego a szkoda) ostatnio zdawal 2 razy jeden egzamin: jeden za siebie drugi za koleżanke która nie mogla z przyczyn ważnych być na uczelni.. Smile

trzeba miec tupet.. Razz

a jak sie to skonczylo? i na jakich studiach on jest ze taki numer przeszedl?

Też zdawałem dwa razy za kolegów ale na nie swojej uczelni. Jeśli wykładowca ma dużą grupę, a zwykle tak jest to normalne że nie zna wszystkich nawet z widzenia. Oczywiście na pisemnym, na ustnym byłoby to duże ryzyko.

hmm ale i tak dosc dziwny ten numer jest

GD napisał:

a jak sie to skonczylo? i na jakich studiach on jest ze taki numer przeszedl?

fizjoterapia w radomiu.. przeszło przeszło.. wykładowcy nie sa w stanoe wszyskich zapamiętać. Nawet nie moga kojarzyć.. przy duzych grupach studentów takie rzeczy robi sie czesto Smile

moja sis tez po studiach mówila ze ona co prawda tak nie robila ale takie rzeczy sie robi i to nie rzadko Smile

[link widoczny dla zalogowanych]

podobny przyklad mial ktos w mojej rodzinie ale koles sie skapnol przez co ta osoba miala semestr w plecy (a raczej prawie cala grupa...)

Wg. mnie szkoła powinna być zreformowana (ale nie przez Giertycha [czyt. Frankesztajna]) i to jak najszybciej, bo teraz gimnazjum to 3 lata robienia niczego a później mózg rdzewieje i będziemy nie najmądrzejszym narodem a najgłupszym...

Dokładnie, w LO na marute jest mało czasu, 3 lata pospiesznej nauki, albo 2 lata zawodówki, czego oni się nauczą przez 2 lata, do zawodu trzeba się solidnie przygotować.

Jak dla mnie w LO pospieszna nauka to była tylko w ramach tych przedmiotów, z których matury nie zdawałem, bo miały mocno okrojony program, a trzeba było je zrealizować w dwa lata.
W trakcie nauki cieszyłem się, że nie musiałem się męczyć z fizyki, czy z chemii. Po fakcie stwierdzam jednak, że wskutek reformy edukacji Liceum zatraciło cechę "ogólnokształcące", bo chociaż chodziłem do dobrej szkoły, to z niektórych przedmiotów (vide fizyka) czuję się matołem. Może kiedyś będę miał czas, żeby to nadrobić...
Co innego przedmioty, które miałem na poziomie rozszerzonym. Mając 4 godziny języka pierwszego i 3 godziny języka drugiego, nie mogłem narzekać. To samo tyczy się matematyki, z której zdążyliśmy zrobić nadprogramowe całki.
Wreszcie ostatnia rzecz dotycząca tego tematu. Dużo zależy od tego, jak dobrze zorganizuje swoją pracę nauczyciel oraz jak my się do tego przykładamy. Z kiepskim nauczycielem to i arytmetyki się dobrze nie zrealizuje w podstawówce, chociaż to 6 lat nauki. A jeżeli uczeń bimba sobie przez 2 lata i dopiero w maturalnej dostaje motywacyjnego kopa, to nic dziwnego, że ma mało czasu. A i studniówka po drodze wypada i inne przyjemności Smile

.

a musisz wiedziec ze nie wszystkie szkoly zdarzaja z programem Very Happy

, nie wazne czy z matmy czy z jezykow - to tez sa realia dane przez reforme, choc calki byly kiedys w liceum Wink

W LO w Zwoleniu nauczyciele noszą za bardzo głowy do góry poza panią Pęksykową, więc napewno nie wychowuje. Ogólnie jest w tej szkole fajnie bo czasami można się pośmiać. Nauczyciele są za bardzo sztywni i czepiają się. Strasznie drąża temat jeśi jakiś akurat jest. Więc niestety bywa trochę traumatycznie.

naprzyklad czepiaja sie tego ze niektore dziewczyny chodza ubrane jak dziwki*

*prosze tego slowa nie wycinac, uzylem go do podreslenia mojej mysli

Niech każdy człowiek wygląda jak chce. To sprawa gustu akurat czasem niestety faktycznie tandetnego i dziwkarskiego. Czepiają się też zupełnie niepotrzebnie. To się nazywa wyładowywanie frustracji na uczniach.

ale mowimy o czyms innym, ja osobiscie nawet jako uczen nieche byuc w klasie gdzie sa same dziwki (a przynajmnie jtak cohdza ubrane)