szkoła óczy i wyhowóje

czy waszym zdaniem szkola to drugi dom, czy raczej wiezienie w ktorym zamyka sie nas na kilka godzin dziennie?
uwazacie ze uczy czegokolwiek co przyda sie w zyciu, czy wymaga tylko znajomosci kilku wzorow, ktore i tak po tygodniu wylatuja z glowy?
wychowawca jest jak rodzic, czy raczej jak menel ktorego obrzuca sie obelgami?
jakie jest wasze zdanie na ten temat?

jak już sie skończy szkoły i studia to wymazuje sie z głowy te przykre chwile a pozostają te najlepsze i wraz z wiekiem poteguje się chęc powrotu do tych młodzienczych lat (pierwsze drinki, fajki, dziewczynki i inne nałogi), żeby tylko rozum był ten starszy...

szczerze myśle, że jeżeli ma się fajną klase i fajnego wychowawce to z ocenami jakoś się poleci a miłe wspomnienia zostają niestety...ja mam takiego wychowawce, że czasem aż mi się płakać chce a klasa niestety choć mam dobre kontakty prawie ze wszystkimi to w ogólnym rozrachunku niestety jest to jeden wielki podzielony na sektory obóz

choć przyznam bywają miłe chwile ale bardzo rzadko:/

ogolnie to nie mam zdania, czasem wiezi a czasem czlowiek mysli czemu niektorzy i tak byli sa i beda idiotami ktorzy niczego sie nie naucza (nawet z wiekiem potrafia sie cofac w rzwoju....), dla takich szkola przecierz istnieje aby tego uniknac...

DMartyna - no właśnie... Są grupki, z którymi na tle klasówek czy jakiś wypadów są wieczne starcia Sad

Ale naqjlepiej jest mieć dobry kontakt ze wszystkimi Razz

wypada poradzic - spojrzcie na to ze strony nauczyciela... i napiszcie co teraz myslicie Razz

nigdy szkola nie byla moim domem. jak juz to miejscem spotkan z przyjaciolmi ale nie domem. jezeli chodzi o nauczanie to popieram takie przedmioty jak polski czy matematyka. natomiast nie rozumiem dlaczego musiymy np. meczyc sie na chemi.. przeciez to jest kompletnie nikomu nie potrzebne do zycia.

Co do tej chemii to sie zgadzam...
Ale polski dla mnie też zaczyna być głupotą - odpowiadaj wg szablonu, bo nie zdasz matury... A w tym szablonie moze być wszystko....

Idąc tym tropem dojdziemy do tego że żaden przedmiot nie jest potrzebny. A może warto być po prostu ogólnie wykształconym i rozwiniętym umysłowo trochę bardziej niż przeciętny szympans? Skąd wiemy co nam się w życiu przyda?

Nie no, w tym sie zgadzam, tylko że jeśli już ktoś wypowiada swoje zdanie (przynajmniej u nas na polskim) to zostaje uciszony, bo "nie myśli". A moim zdaniem szkoła powinna pomagać sie rozwijać, a nie tłamsic samodzielne myślenie!

chopper napisał:

nigdy szkola nie byla moim domem. jak juz to miejscem spotkan z przyjaciolmi ale nie domem. jezeli chodzi o nauczanie to popieram takie przedmioty jak polski czy matematyka. natomiast nie rozumiem dlaczego musiymy np. meczyc sie na chemi.. przeciez to jest kompletnie nikomu nie potrzebne do zycia.

a co ja mam powiedziec o polskim? Wolę sięuczyć chemi niz polskiego (bo w chemi jest jeszcze jakas logika)

kazdy przedmiot jest nam potrzebny, ale niekoniecznie kazdy poruszany dział do czegokolwiek sie nam przyda... indukcja matematyczna? -bzdura... podział plechy?-po jasna cholere.. średniowieczna literatura mongolska? tego chyba nie ucza.. ale jeszcze troche i zaczna

Goosia napisał:

Nie no, w tym sie zgadzam, tylko że jeśli już ktoś wypowiada swoje zdanie (przynajmniej u nas na polskim) to zostaje uciszony, bo "nie myśli".

To z kim masz ten polski, z p. Luśtyk? LOL Myślałem że tylko u niej tak było - obowiązywała "jedyna słuszna interpretacja".

Wysłany: Śro 13:30, 01 Mar 2006

przyznam ze mam z ta sama polonistka co ona i jakos tak nie mam... (fluidy?), czy moze z tym mysleliem jest inaczej (nie na temat). Lub jest jeszcze inaczej (my siedzimy cicho aby jak najszybciej skonczyc i miec z glowy)

Wysłany: Śro 17:02, 01 Mar 2006

James Bond - NIE! Z prof. Wróbel.